środa, 7 grudnia 2011

o nicniechceniu

Chorowanie nie jest fajne, pomyślała i przekręciła się na drugą stronę łóżka... Co to ma być za spanie do południa? i chodzenie w piżamie do 16? Hę? Już nawet nie potrzebuję budzika, żeby obudzić się o 6:30 w celu połknięcia wielkiej piguły antybiotykowej. Łeee.


A wczoraj, tak dla odmiany piekłam ciasteczka owsiane. Nie do końca wyszły mi tak, jak tego chciałam. Miały być piękne, kruche, tak żeby okruszkami był uświniony cały świat... a tu co? wyrosły pampuchy. Zjadliwe, maczane w kawie są całkiem, całkiem....

Zaczęłam tez słuchać książkę - Penelope Lively - Fotografia, ale lektor mnie zniechęca. Tracę wątek.


A! i myślę o konkursie, do wygrania byłaby jakaś książka... ale po angielsku. CDN...